Kotły na wodór – przyszłość ogrzewania?
Sytuacja na rynku paliw konwencjonalnych staje się coraz trudniejsza. Nieustannie rosnące ceny gazu i coraz pilniejsza potrzeba dekarbonizacji sprawiają, że są poszukiwane nowe, ekonomiczne i zeroemisyjne rozwiązania. Jednym z nich, już w niedalekiej przyszłości, mogą być kotły na wodór. Wyjaśniamy, czym one są i dlaczego warto się im przyjrzeć bliżej.
Kotły na wodór – co to jest?
Kotły na wodór pod względem konstrukcji przypominają nowoczesne kotły gazowe. To nie przypadek. Wodór i gaz ziemny „działają” na podobnej zasadzie, chociaż własności obu paliw w zakresie spalania są odmienne. Niemniej jednak, na rynku pojawia się coraz więcej kotłów kondensacyjnych z oznakowaniem H2 Ready. Oznacza ono gotowość urządzenia na spalanie wodoru, a w perspektywie – możliwość „przezbrojenia” na nowe paliwo, kiedy będzie ono już dostępne w dystrybucji.
Ale uwaga! W większości przypadków powyższy symbol oznacza, że kocioł ma możliwość przetwarzania gazu ziemnego z niewielką, najczęściej 10-procentową, domieszką wodoru.
Trwają prace nad udoskonaleniem tej technologii i niedawno pojawiły się pierwsze – jeszcze niedostępne w ogólnej sprzedaży – modele, w których możliwe będzie spalanie 100% wodoru. Taka instalacja działa w Rotterdamie – tu działa kotłownia wodorowa zasilająca jedno z osiedli.
Pierwsze plany wdrożenia ogrzewania wodorowego pojawiają się też w Polsce. Kotły zasilane tym paliwem mają zostać wykorzystane w Środzie Śląskiej i dostarczyć ciepło do ponad 1,8 nowo budowanych mieszkań.
Dlaczego wodór to paliwo przyszłości?
Skąd tak duże zainteresowanie wodorem jako paliwem? Powodów ku temu jest kilka.
Po pierwsze – zeroemisyjność. Wodór to paliwo, którego spalanie nie wiąże się z wytwarzaniem szkodliwych produktów ubocznych, w tym CO2. Wręcz przeciwnie – w wyniku jego spalania powstaje para wodna. To ważny argument, ponieważ ograniczenie emisji dwutlenku węgla to jeden z priorytetów ekologicznej polityki europejskiej.
Nad tym, jaką różnicę zrobiłaby domieszka H2 do gazu ziemnego, zastanawiali się eksperci z Wielkiej Brytanii. Ich zdaniem, gdyby zastosować domieszkę 20% H2 do gazu używanego na terenie UK, efekt dla środowiska byłby taki, jak gdyby z ulic tego kraju zniknęło 2,5 miliona samochodów[1]. Jest więc o co walczyć!
Po drugie – możliwość ekologicznej produkcji wodoru. Jego najbardziej ekologiczna wersja, nazywana zielonym wodorem, może być wytwarzana w procesie elektrolizy wody. Prąd, który zostanie wykorzystany do zasilania elektrolizerów, może pochodzić z OZE. Dzięki temu proces jego wytwarzania może być w 100% ekologiczny i zeroemisyjny. Technologia, która pozwala produkować wodór w ten sposób już istnieje i jest obecnie dynamicznie rozwijana, jednak barierą nadal jest relatywnie wysoki koszt wytwarzania.
Trzeba jednak powiedzieć jasno: nie jest to „pieśń odległej przyszłości”, a rzeczywistość, która stoi za progiem i daje realną perspektywę nie tylko na odejście od węgla, ale i zminimalizowanie zużycia gazu ziemnego. W dzisiejszej sytuacji geopolitycznej jest to bardzo dobra wiadomość.
Można więc śmiało powiedzieć, że prawdopodobnie już w niedalekiej przyszłości, kiedy technologia ogrzewania wodorowego w pełni wejdzie na rynek, czeka nas boom na kotły wodorowe. A wraz z nim – jeszcze niższe rachunki za ogrzewanie i coraz mniej emisji szkodliwych związków do atmosfery.
Kiedy dokładnie to nastąpi? Polska Strategia Wodorowa przyjęta przez rząd zakłada, że do 2025 roku mają zostać określone najlepsze możliwości przesyłu wodoru w krajowej infrastrukturze, a do 2030 – zostaną wykonane konkretne prace związane z dostosowaniem sieci do transportu tego paliwa.
Warto zatem uważnie obserwować rynek – czas wodoru nadchodzi!
A jeśli już teraz chcesz wdrożyć rozwiązania OZE, które pozwolą Ci zwiększyć niezależność energetyczną i obniżyć rachunki za prąd czy ogrzewanie – skontaktuj się z nami. Pomożemy Ci znaleźć odpowiednie rozwiązane
[1] https://www.energynetworks.org/newsroom/h2explainer-how-do-we-start-using-hydrogen-to-reduce-our-household-emissions
FORMULARZ